Jesienne dni coraz bardziej
dawały się we znaki, atakując nas deszczem i silnym wiatrem. Różnokolorowe,
lekko wyschnięte liście, spadały ze szkolnych dębów i wierzb. Błonia szkole
spowite były szarą mgłą, dlatego też nikt już nie spędzał czasu na zewnątrz.
Coraz mniej ptaków latało nad wieżami Hogwartu. Zapewne rozpostarły one
skrzydła do ciepłych krajów, aby tam rozkoszować się ciepłem. Zazdrościłam im,
gdyż sama chętnie wybrałabym się do spowitej słońcem Hiszapanii czy egzotycznej
Dominikany. Szczególnie teraz, w dniach nie tylko szarych, ale i niespokojnych.
Przez następny tydzień po wyborach Malfoy’a na ministra nasza czujność była
wzmożona. Bennet chodził po szkole wyraźnie zadowolony, wkładając jeszcze
więcej wysiłku w dokuczanie Gryfonom i zadając tony pracy domowej. Wszyscy
zaciskali zęby, bojąc się odezwać, gdyż kara w postaci szlabanu była naprawdę
sroga. Postanowiłam dalej obserwować Scorpiusa, który wydawał się być coraz
bardziej przygnębiony. Wciąż nie wiedzieliśmy, co jest tego przyczyną. Do czasu.
- Jak to zwolnieni?! – Głos Roxanne rozniósł się po całej
Wielkiej Sali.
W drżącej ręce dzierżyłam list od rodziców. Wpatrywałam się
w proste litery kreślone granatowym atramentem przez moją matkę. Pojedyncza łza
spadła na kartkę, rozmazując ostatnie zdanie.
- Malfoy zwolnił
naszych rodziców z Ministerstwa. Biuro Aurorów zostało przejęte przez byłych Śmierciożerców
– wyszeptałam łamiącym się głosem.
- Jak inni mogą się
na to godzić?! Co się dzieje?! – wrzasnął James, rzucając metalowym pucharem, z
którego wylał się owocowy nektar.
- Chyba ktoś
wprowadził w naszym świecie tyranię. – Hugo chodził w kółko, oddychając
miarowo.
Tego już było dla
mnie za wiele. Wiedziałam, że jeżeli zaraz nie wyjdę, wybuchnę płaczem przy
całej społeczności szkolnej. Wybiegłam z Wielkiej Sali, a za mną podążył Albus.
- Przepraszam, ale to
strasznie mnie dotknęło. Jak my będziemy teraz żyć? – Zrozpaczona osunęłam się
po ścianie.
- Spokojnie. W grupie
siła. Nasi rodzice na pewno coś wymyślą. – pocieszał mnie Potter, pomagając mi
wstać.
Szliśmy objęci w milczeniu w stronę naszego dormitorium.
Patrzyłam na łagodną twarz mojego kuzyna. Jego oczy koloru głębokiej zieleni
zerkały na mnie ze zrozumieniem. Zrobiło mi się lepiej, gdyż wiedziałam, że mam
wspaniałą rodzinę, która nie doprowadzi do tego, aby stała nam się
krzywda. Mój spokój szybko jednak został
zburzony i to nie z byle jakich powodów. Zatrzymaliśmy się gwałtownie w
odpowiedniej odległości od dormitorium, nie mogąc uwierzyć w tupet pewnego
czarodzieja. Tak, to właśnie młody Malfoy stał niepewnie przy obrazie Grubej
Damy z wyciągniętą różdżką i gorączkowo szeptał jakieś bliżej nieznane nam
zaklęcia. Patrzyłam błagalnie na Pottera, licząc na to, że będzie wiedział jak
zareagować, ale zanim zdążyliśmy cokolwiek uczynić, Ślizgon zauważył nasze
sylwetki. Zwinnym krokiem opuścił teren Gryfonów. Albus jednak nie dał za
wygraną i postanowił dogonić blondyna. Ruszyłam za nim, widząc jak bardzo jest
rozwścieczony. Mój brat wycelował różdżką w Scorpiusa, rozbrajając go. Po Malfoy’u
nie było widać żadnego strachu, nie zbliżył się nawet do miejsca, gdzie leżała
jego różdżka z drzewa kasztanowego. Stanął twarzą w twarz z Albusem i wpatrywał
się w niego poważnym wzrokiem. Nie były to jednak oczy pełne nienawiści, jak
zwykle bywało. Kryło się w nich coś innego, nie znałam wcześniej tego
spojrzenia.
Albus kilka razy
otwierał usta, aby coś powiedzieć, jednak z bliżej nieznanych przyczyn, na
korytarzu było słychać tylko odgłosy woźnego Filcha, szorującego podłogę przy
schodach.
- O nic nie pytaj. –
Chłopak zwrócił się do Pottera spokojnym tonem i ruszył w stronę lochów.
Pozwoliliśmy mu odejść. Zdziwiło
nas to, że Scorpius nie zachowywał się wyniośle, jak zawsze. Staliśmy w miejscu
jeszcze chwilę, po czym weszliśmy do dormitorium. Pobiegłam od razu do
sypialni, zostawiając zdezorientowanego Albusa w Pokoju Wspólnym. W naszej
sypialni siedziała Anja, rozmarzonym wzrokiem wpatrując się w okno. Podeszłam
do niej i zaczęłam gładzić jej policzek.
- Wszystko w porządku kochana? – zapytałam z
troską.
Dziewczyna wyrwała się z rozmarzenia i
zerknęła w moją stronę. Wymusiła szeroki uśmiech, jednak jej oczy były bardzo
smutne.
- Nie będzie w porządku. Jestem zbyt
zakochana. Ale w tym momencie, nie będę Cię tym kłopotać, masz więcej spraw na
głowie. Tak jak i Fred. Przykro mi z powodu Waszych rodziców.
- Nie mogę tak na Ciebie patrzeć. Wiem, że
Fred podkochuje się w Libby. Ale zawsze możesz spróbować. Ewentualnie jest
druga opcja – zaśmiałam się. – Znajdziemy kogoś dla Ciebie. A co do rodziców,
oni sobie poradzą, jest jeszcze sklep z magicznymi dowcipami.
Dziewczyna pokręciła głową ze
zrozumieniem i poszła do łazienki zostawiając mnie samą.
Padłam ciężko na łóżko i zmrużyłam oczy. W
ciszy przerywanej tylko szumem drzew za oknem, czułam się bardzo bezpiecznie.
Pogrążyłam się w marzeniach. Moje myśli przeniosły się na zieloną łąkę, gdzie
bawiliśmy się, jako małe dzieci. Czułam zapach dojrzałych wrzosów i bzu w
odcieniu intensywnego fioletu. Słyszałam śpiew ptaków i głośne śmiechy moich
braci i sióstr, rzucających między sobą dużą nadmuchiwaną piłkę. Obraz powoli zaczął
się rozmywać, a w jego miejsce wstępowała bladoszara mgła. Zasnęłam.
- Rose, wstawaj
natychmiast! – Fred szarpnął z całej siły moją kołdrę i złapał mnie za ramię.
- Co się dzieje? –
Przetarłam oczy i skrzywiona spojrzałam na kuzyna, który był wyraźnie
zaniepokojony.
- James.
Imię mojego brata od razu postawiło mnie na nogi. Zerwałam
szlafrok z haczyka przy łóżku i opatuliłam się w niego po samą szyję, po czym
pobiegłam z kuzynem do dormitorium chłopaków. Otworzyliśmy gwałtownie drzwi i
moim oczom ukazał się Potter rzucający się na łóżku.
- Nie mogę! To boli!
– Chłopak krzyczał bardzo głośno, przewracając się w przeróżne strony i łapiąc
za serce.
- Wujek Neville zaraz
tu będzie, Hugo pobiegł go powiadomić. – wyszeptała Roxanne, ocierając zwilżoną
chusteczką pot z czoła Jamesa.
Wpatrywałam się przerażonym wzrokiem w mojego brata. Na jego
twarzy dostrzegłam grymas bólu. Ukucnęłam przy łóżku, łapiąc go za przegub
dłoni i mocno ściskając.
- Wszystko będzie
dobrze. – powtarzałam w amoku, nie mogąc ogarnąć myśli.
Po chwili wyczekiwania w napięciu, do pokoju wpadł profesor
Longbottom, prosząc, abyśmy zrobili mu miejsce. Wszyscy szybko oddaliliśmy się
od łóżka Jamesa. Wujek zbliżył się do niego i był wyraźnie zdenerwowany.
- Nie mam pojęcia, co
to może być. – wyszeptał w naszą stronę. – Zabierzmy go do Pani Pomfrey.
Udało nam się dotargać wpół przytomnego Pottera do skrzydła
szpitalnego. Panowała w nim zupełna cisza i tylko kilkoro przeziębionych
uczniów leżało na łóżkach przy drzwiach. Słysząc szum, jeden z nich zerwał się
na równe nogi i pobiegł po Panią Pomfrey, która, co nikogo nie dziwiło, spała o
tej godzinie. Po chwili przybiegła i poleciła nam ułożenie kuzyna na łóżku.
Przyglądała mu się przez kilka chwil po czym powiedziała:
- To z pewnością
sprawka czarnej magii. Widzę to w oczach.
Gwałtownie odwróciłam głowę w stronę Albusa. On też patrzył
na mnie, tym samym wzrokiem. Myśleliśmy o tym samym.
Ja chyba myślę o tym samym, co oni. Ta klątwa to sprawka Malfoya, tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńO rany. Śmierciożercy zastąpili aurorów. Umieram z ciekawości, co będzie dalej.
mam pytanie: czemu Rose mówiła na Jamesa brat? Przecież ona miała tylko Hugo. Chyba że coś źle przeczytałam. W każdym razie niezmiernie ciekawie.
pozdrawiam ;*
Mówiła brat, jako brat cioteczny :)
Usuńświetny rozdział:)) nie wiem czemu, ale podoba mi się jak Draco "trzęsie" Ministerstwem! przerwałaś w świetnym momencie:)
OdpowiedzUsuńa co do zestawu "randkowego" to musiało być zimno! w końcu był luty:D
dzieki za komentarz i do następnego:*
o rany, co mu sie stało? co ten młody ślizgn kombinuje, co? o co chodzi z tym obrazem? no weeeź, teraz za dużo pytań mi sie kłębi w głowie i nie wiem, co napisać... i jeszcze to zwolnienie ich rodziców, to już gruba przesada i coś mi sie wydaje, że to, co stało sie Potterowi to sprawka młodego Malfoya...
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział :) i wiele w nim akcji ;)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na następna cześć, bo jestem ciekawa jak rozwiąże się sprawa Jamesa. Nie sądzę, by Scorpius to mu zrobił, jest za młody na takie czary.
Super rozdział. trochę mnie zmyliło ten brat James, ale prezcytałam, że to brat cioteczny. to na pewno nie jest sprawka scorpiusa, ponieważ nie zachowywał się przecież tak wyniośle, więc to nie on. gdyby to był on, byłby bardziej spięty widząc Rose i Albusa. Troszkę krótki ten rozdział, ale cóż muszę jakoś to przeboleć :( Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Widziałam tylko pare powtórzeń, poza tym jest super ;) Nadal nie zgadzam się na parring Anja x Fred. Po prostu jakoś tego nie czuję. Ale zrobisz jak będziesz chciała, czyli pewnie będą razem... Czekam na kolejne notki :*
OdpowiedzUsuńOho, Malfoy Senior już robi "porządki" w Ministerstwie. Coraz bardziej podejrzanie to wygląda, co on knuje...? Dawni Śmierciożercy będą sprawowali urząd? Wcale mi się to nie podoba. I nie ma się co dziwić, że młode pokolenie się tym tak przejmuje...
OdpowiedzUsuńSprawa z klątwą też podejrzana, ale trzeba przyznać, że potrafisz zaskoczyć czytelnika, za co wielkie brawo. Pewnie już o tym wspominałam, więc się powtarzam, ale masz naprawdę bardzo dobry i lekki styl, przez co czyta się przyjemnie i szybko.
Pozdrawiam serdecznie!
Hej :) Zamówiłam nagłówek na twoim drugim blogu, ale ilekroć chcę na niego wejść piszę, że nie jestem zaproszona, a ten blog jest tylko dla użytkowników zaproszonych. Nie rozumiem tego i myślę, że wytłumaczysz mi to :)
OdpowiedzUsuńTymczasowo blog jest zawieszony, gdyż kompletnie nie mam czasu teraz robić grafiki, jestem w klasie maturalnej. Odwieszę go, gdy tylko skończę nagłówki dla wszystkich tj. w przyszłym tygodniu
UsuńMasz niespożytą wyobraźnie i niesamowity talent przedstawiania sytuacji^^ Ta klątwa mnie niexle zaskoczyła!
OdpowiedzUsuńMatko, co też ten Draco wyprawia? No tak...jest zły...zapomniałam:D
Rozdzialik do schrupania, świetny!
Pozdrawiam^^
Zapraszam już na III rozdział Dramione.
OdpowiedzUsuńhttp://historiamilosnadramione.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w pisaniu :)
I znów świetny rozdział :D Bardzo dobrze,że główna bohaterka ma tak fajną rodzinę i nie jest sama!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze rozdziały.
Weny
Jennifer Riddle xD
Chociaż, że Scorpius coś tam kombinował przy portrecie Grubej Damy, to myślę, iż nie ma nic wspólnego jeśli chodzi o Jamesa. To byłoby za proste.
OdpowiedzUsuńW Ministerstwie trwają porządki i to ostre porządki. Wywalili rodziców bohaterów z ich stanowisk. Dzieje się.
Tak jak Moonstone zwróciłem uwagę na to, że Rose nazwała Jamesa bratem. I tak się nad tym zastanawiałem. Potem przeczytałem twój komentarz, pod jej. Według mnie lepiej by było, jakby normalnie nazywała go kuzynem. Bo trochę się miesza. Heh.
Rozdział fajny, czekam na kolejny.
Pozdrawiam.
http://pieczecie--magii.blogspot.com/
Nowość zapraszam:))
OdpowiedzUsuńkarim-and-love-story.blogspot.com
Malfoy znów coś kręci, podoba mi się ten motyw. Taki czarny charakterek, a takie są najlepsze. Muszę się zgodzić z Tess, Twoja wyobraźnia mnie zadziwia. Podoba mi się Twój styl, nagłówek, aj wszystko. :) Biedny Aurorzy, potęga Śmierciożerców się szerzy, już się boję, co wymyślisz w następnym rozdziale. Weny życzę!
OdpowiedzUsuńU mnie nowy, wcześniej nie miałam czasu informować. Zapraszam: marsz-mendelsona.blogspot.com/
bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;P
"Zazdrościłam im, gdyż sama chętnie wybrałabym się do spowitej słońcem Hiszapanii czy egzotycznej Dominikany" - Hiszpanii
OdpowiedzUsuńO kurcze, co się stało Jamesowi? Scorpius rzucił na niego zaklęcie? Czy co? Nie rozumiem nic. Może przeoczyłam jakiś fragment, ale nie kojarzę, żeby Potter maczał palce w czarnej magii.
I jeszcze zachowanie Scorpiusa. No, kto jak kto, ale żaden Malfoy nigdy by tak po prostu nie odszedł. Wręcz przeciwnie, wziąłby swoją różdżkę i by walczył! Nie rozumiem już nic.
Namieszałaś mi, kurcze! Pisz nowy rozdział, bo już mnie ciekawi, co tam będzie!
W ogóle nie wiem jak Ty to zrobiłaś, ale przeczytałam te dwa rozdziały tak szybko, że aż sama jestem zaskoczona o.O
Lubię to! ;d
W końcu weekend i mogłam ponadrabiać opowiadania. Pierwsze pytanie: co jest Jamesowi? Martwię się o niego. Sam przecież z czarną magią się nie bawił prawda? Prawda?!
OdpowiedzUsuńŻal mi Anji - dobrze wiem co to znaczy być zakochanym bez wzajemności. Biedna, biedna dziewczyna. Niech sobie znajdzie kogoś, kto się nią zainteresuje. Zbulwersowało mnie zwolnienie rodziców. Nie wchodzi się do biura i nie zwalnia ludzi ot, tak.
Pisz, pisz, bo jestem ciekawa co jest Jamesowi.
PS Swoją drogą "wujek Neville" brzmi śmiesznie:)
PS 2 U mnie nowa na szelest-starych-stron.blogspot.com
UNBELIVEABLE, kurdeblaszka, dodałam nowy rozdział! *.* Jest beznadziejny, bo nie mam ani weny, ani czasu, ale jest! :D
OdpowiedzUsuńKocham Was wszystkich i dziękuję, że komentujecie moje coraz bardziej beznadziejne rozdziały <3
[human-strain.blogspot.com]
zapraszam na 10 :))
OdpowiedzUsuńkarim-and-love-story.blogspot.com
Ojoj, końcówka rozdziału jest naprawdę niepokojąca. O co chodziło Scorpiusowi? I dlaczego James cierpi w taki sposób? Czy to ma ze sobą jakieś powiązanie? To wcześniejsze czuwanie pod portretem Grubej Damy nie wydaje się być ani złe, ani dobre, jedynie podejrzane, bo nie wiemy jakie były jego zamiary względem Gryfonów... I dlaczego Scorpius jest niezadowolony z pozycji ojca? Hm, to jest dopiero zastanawiające. Poza tym, od kiedy Malfoy stał się takim chojrakiem, żeby stać na czele Ministerstwa Magii? Czyżby był manipulowany? A to ci heca.
OdpowiedzUsuńSuper ,super super, czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na V rozdział Cristiano and Natalie ;)
http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com/
To Malfoy rzucił zły urok na Jamesa? Jeśli tak, to dlaczego? Źle się dzieje w świecie magii, powinni jak najszybciej zrobić z tym porządek. Swoją drogą to ciekawe, że Scorpius nie cieszy się, że jego ojciec został Ministrem. Może jest przeciwko niemu i nie popiera tego, co robi? Dodawaj szybko następny rozdział, bo chcę się dowiedzieć tego wszystkiego! :D I mam nadzieję, że Fred zauważy Anję, bo dziewczyna bardzo cierpi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńInformuję że na moim blogu BYĆ JEDNYM Z HUNCWOTÓW, BYĆ ŁAPĄ pojawił się nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńwww.jeden-z-huncwotow.blogspot.com
Pozdrawiam,
Karolina :*
Informuję, iż na blogu BYĆ JEDNYM Z HUNCWOTÓW, BYĆ ŁAPĄ pojawił się nowy, czwarty rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania!
www.jeden-z-huncwotow.blogspot.com
Na Erze Krytyki nadeszła nowa Era!
OdpowiedzUsuńZwykła, przeciętna ocenialnia, powiadasz? Może z wyglądu, ale to przecież kamuflaż jest główną bronią rosyjskich szpiegów, z którymi Cuddly opija każdą przegraną i wygraną, a Imloth pogrywa od czasu do czasu w pokera.
Zapraszamy do naszego biura śledczego, gwarantujemy niepowtarzalną atmosferę, przyjacielską załogę (i Cuddly). Jako organizacja na poziomie, posiadamy własnego Sherlocka i niepowtarzalnego Watsona, prawdziwych profesjonalistów, kryjących się pod niewinnymi pseudonimami. Któż by podejrzewał, że taka Psia Gwiazda wspaniale zna się na gramatyce, a do tego pomoże ci zawsze i wszędzie? Prowadzimy Wielki Nabór, poszukujemy kogoś wyjątkowego - umiejącego zakamuflować się nawet w krzakach czy pod gazetą. Nieważne, czy jesteś po ciemnej czy jasnej stronie Mocy. Może to właśnie ty do nas dołączysz i odnajdziesz swe miejsce w szeregach tajnej agencji?
Kiedy następny rozdział? Czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńjeju jaki masz genialny nagłowek, a co do opowiadania wciąga....
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie - potterowe autografy i jeszcze więcej magii....
Blog The-love-we-had.blog.onet.pl został przeniesiony na witrynę blogspot.com. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział, który się tam ukazał :) www.the-love-we-had.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej, hej i czołem^^
OdpowiedzUsuńTak, czuję się świetnie:* Może i mnie nie kojarzysz, ale ciebie jak najbardziej:P Od dawna postanowiłam sobie, że wpadnę na tego bloga, ale niestety leń mnie bierze. No, ale koniec o mnie.
Przeczytałam wszystkie poprzednie notki i jestem wprost wniebowzięta, bo piszesz genialnie. A co najważniejsze, pięknie opisujesz przeżycia wewnętrzne i emocje, co cenię sobie najbardziej:*
Naprawdę bardzo podoba mi się Twój styl, jest taki wyrazisty, a opisy są dość plastyczne, abym mogła je sobie poukładać w głowie:P
Hmm... Czyli to Malfoy rzucił zaklęcie na Jamesa? Ciekawe. Zupełnie bym się tego nie spodziewała, choć... Nie:D
Informujesz o nowych notkach? W takim razie bardzo bym prosiła, bo odtąd zawsze będę komentować te opowiadanie:*
Możesz mnie powiadamiać na:
http://ostatnia-szansa-severusa.blogspot.com/
Całuję,
Eileen:*
Na blogu The-love-we-had.blogspot.com właśnie ukazał się nowy rozdział. Serdecznie zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńPS. Kiedy nowy rozdział u Ciebie? Czekam ;*
wiesz czytałam to z uśmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńwczytałam się na tyle mocno, że przestałam zwracać uwagę na błędy - jeśli takowe były, więc za to duży plus. będę śledzić, a tymczasem zapraszam do mnie: http://intheblackrain.blogspot.com/
Hej! Jeśli jeszcze nie głosowałaś na najlepszą szabloniarnię, wejdź i zagłosuj może na moją?:) Szabloland! Z góry dziękuję
OdpowiedzUsuńLink do sondy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,175458,oCXp.html
SPAM! Chcesz, aby Twoją twórczość czytało się milej i płynniej? Oferuję lekką pomoc przy korekcie Twoich rozdziałów. Pozbędę się błędów ortograficznych, stylistycznych i wielu innych, przez które zawsze dostajesz niższą ocenę z prac pisemnych na "kochanym" polskim.
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM if-you-dont-believe.blogspot.com
Puk, puk, jest tu ktoś jeszcze?
OdpowiedzUsuńDwa i pół roku temu zawiesiłam bloga human-strain.blogspot.com... Teraz powróciłam z małym świątecznym rozdziałem. To nie jest wielki come back, kojarzę, że kiedyś czytałaś moje opowiadanie i pomyślałam, że dam znać, że jest coś nowego u mnie ;) Pozdrawiam cieplutko! <3