Pierwszy dzień w szkole minął nam bardzo szybko. Byliśmy
naprawdę dumni z Teda, który przekonał do siebie większość uczniów Hogwartu
wykazując się inteligencją i wszechstronnością. Wieczorem wszyscy opadliśmy na
ogromną kanapę w Pokoju Wspólnym. Z kominka biło przyjemne ciepło ognia, a
znajdujące się na stoliku świeczki rzucały jasny blask na nasze twarze. Wokół
słychać było gwar uczniów Gryffindoru, którzy gawędzili, odrabiali lekcje lub
grali w szachy. Roxanne dostrzegła wśród grających swoich przyjaciół z Ligi
Szachowej, więc postanowiła do nich dołączyć. Oparłam się o jedwabną poduszkę, czując
znużenie. Przymknęłam oczy i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie Adama i
Lorcana dotyczącej wypracowania o teleportacji względnej na dwie rolki
pergaminu. Westchnęłam ciężko, zdając sobie sprawę, że będę musiała zabrać się
za to jutro. Tęskniłam za Hogwartem w wakacje, ale czując natłok pracy
czekającej mnie przez następne dziesięć miesięcy, zaczęłam marzyć o drzemce we
własnym domu. Z rozmarzenia wyrwali mnie najstarsi bracia, którzy z hukiem
weszli do salonu klnąc głośno.
- Co się stało? –
spytał Albus, rzucając czytaną książkę na podłogę.
- Bennet! – wrzasnął
James, kopiąc mosiężną nogę sofy. – Ten idiota stwierdził dzisiaj, sprowokowany
przez rozdartego Marka Clarksa, że wszyscy powinni poprzeć kandydaturę Malfoy’a
na Ministra Magii, gdyż on już wprowadzi poważne zmiany w tej szkole. – Twarz
Jamesa przybrała barwę dojrzałego buraka.
- Nasz nauczycielek
się wygadał. On musi coś wiedzieć.. Przecież oficjalnie Ministerstwo nie
ingeruje w sprawy Hogwartu.- spokojniejszym tonem odparł Fred, przygarniając
ramieniem zdenerwowanego Pottera.
- Dokładnie… czyżby
zmowa? – zaciekawiła się Anja, pocierając podbródek.
- No właśnie. Nie
możemy pozwolić na zmiany dokonane przez Draco. – prychnęłam z dezaprobatą,
poprawiając poduszkę pod głową.
- Poza tym, uparł się
na Libby, cały czas jej dogryzał, a to tylko, dlatego, że to jej ojciec
najgorliwiej bronił kandydatury Harrego na Ministra. – wycedził przez zęby
Fred. – Nie pozwolę na to.
- Libby? – Louis
trącił kuzyna łokciem, a ten zaczerwienił się.
Zerknęłam ukradkiem na Anję, która spuściła wzrok. Złapałam przyjaciółkę
za rękę, mrugając do niej radośnie. Dziewczyna nie dała po sobie poznać, jak
bardzo zabolał ją ostatni temat naszej rozmowy. Mamrocząc, że rozbolała ją
głowa podążyła w kierunku naszego dormitorium. Posyłając kuzynom przepraszające
spojrzenie, popędziłam za Gryfonką. W pokoju siedziała Sara, przeglądając
notatki z numerologii i układając je w teczce.
- Dlaczego on mnie
nie dostrzega? – Anja rzuciła się na łóżko, zakrywając swoje piękne włosy
kocem.
Usiadłam obok dziewczyny, delikatnie odgarniając materiał z
jej głowy. Nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Chciałam sklecić choć kilka
zdań, które udobruchałyby tak bliską mi osobę. Jednak inicjatywę przejęła Sara,
zostawiając notatki na podłodze.
- Słuchaj, jesteśmy
młodsze. Chłopaki tacy jak Fred interesują się dojrzalszymi dziewczynami. –
szepnęła, gładząc kosmyki Anji. – Poza tym zawsze będziemy tylko przyjaciółkami
jego młodszej siostry.
Nie mogłam patrzeć na roztrzęsioną Gryfonkę. Po jej jasnej
twarzy ciekły łzy, a różowe usta były zaciśnięte.
- Pogadam z nim Anju.
– odparłam szybko.
- Nie kochana, dziękuję Ci. Niech się stara o
Libby, ja poczekam. Sama spróbuję pokazać mu, ze istnieję. – Dziewczyna
uśmiechnęła się przez łzy, gładząc leciutko moją dłoń.
Rozmawiałyśmy prawie całą noc. Dlatego rano, nie zdziwiło
nas, że nie usłyszałyśmy budzika. Zdając sobie sprawę, że mamy tylko dziesięć
minut do rozpoczęcia zajęć zaczęłyśmy w amoku ubierać się i czesać włosy.
Machnięciem różdżki zapakowałam do szkolnej torby wszystkie potrzebne
podręczniki. Wybiegłyśmy z dormitorium, ciesząc się, że pierwszą lekcją w środę
jest zielarstwo. Truchtem dotarłyśmy do szklarni, znajdującej się przy błoniach
szkolnych. Przepraszającym uśmiechem powitałyśmy Profesora Longbottoma, który
tłumaczył, jak należy obchodzić się z Dyptamem. Wujek skinął głową, po czym
wskazał nam miejsca, które szybko zajęłyśmy. Włożyłyśmy rękawice ze smoczej
skóry i zaczęłyśmy wsadzać korzenie Dyptamu do głębokich, białych donic. W
południe, strasznie głodne i zmęczone wybrałyśmy się do Wielkiej Sali na lunch.
Widziałyśmy nietęgie miny Gryfonów, którzy grzebali niechętnie w swoich
talerzach. Patrzyłam na nich zdezorientowana, nie mając pojęcia, o co może
chodzić. Przysiadłam się do Hugo i Jamesa, którzy siedzieli tak samo pochmurni
jak reszta.
- Malfoy został
Ministrem. – wyszeptał Hugo, opierając policzek o rękę.
- Że co?! – pisnęłam,
czując, że gotują się moje wnętrzności. – Co z wydziałami w Ministerstwie które
popierały Harrego?!
- Nagle zmieniły
zdanie. Podejrzane, co nie? – prychnął James, waląc pięścią w stół.
Rozejrzałam się po Wielkiej Sali, szukając Scorpiusa.
Siedział przy stole Ślizgonów, samotny i najwyraźniej zasmucony. Czy tak
wygląda syn osoby, która właśnie przejęła władzę w świecie magicznym?
Postanowiłam dowiedzieć się, czemu młody Ślizgon, nie pała entuzjazmem. Gdy
Malfoy wstał od stołu, zerwałam się z miejsca, zostawiając zdziwioną rodzinę
bez słowa. Podążałam krok w krok za chłopakiem, wyczekując momentu, kiedy
będziemy sami na korytarzu. Gdy Ślizgon zakręcił w stronę lochów, postanowiłam
wykorzystać okazję. Dogoniłam blondyna, który skrzywił się, widząc mnie.
- Yyyy…cześć. –
zaczęłam rozmowę w dość banalny sposób.
- Weasley, chyba Ci
się coś pomyliło. – prychnął chłopak, nie zwalniając kroku.
Nie zraziły mnie te
słowa. Przecież nie chodziło mi o to, aby ucinać z chłopakiem miłe pogaduszki.
Potrzebowałam informacji. Konkretnych informacji.
- Nie jesteś
zadowolony z sukcesu Twojego ojca?
Blondyn zatrzymał się
i zmierzył mnie wzrokiem. Był wyraźnie zakłopotany.
- Jestem, oczywiście,
że jestem.
- Przecież widzę, że
kłamiesz Scorpiusie. – rzuciłam w stronę blondyna, unosząc brwi.
- Odwal się Rose. Ty
i ta Twoja rodzinka wpychacie nos w nie swoje sprawy. – palnął blondyn, po czym
wszedł do lochów.
Westchnęłam ciężko, decydując się na odwrót. Wiedziałam, że
Ślizgon coś ukrywa, był wyraźnie podenerwowany. Nie miałam jednak pojęcia, czy
to poważny powód i czy faktycznie dotyczy wyboru jego ojca na ministra.
Popędziłam w stronę sowiarni, aby wysłać list do rodziców. Chciałam wiedzieć,
co oni sądzą na temat całego zamieszania związanego z nowymi rządami w
Ministerstwie. Przepychałam się przez rozwrzeszczane tłumy uczniów na pierwszym
piętrze, gdy poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie
i spostrzegłam Roxanne, która z zatroskaną miną wpatrywała się we mnie.
- Czemu tak szybko
wyszłaś? – spytała karcącym tonem.
- Chciałam złapać
Scorpiusa i dowiedzieć się, czemu jest taki zły w ostatnim czasie. Coś mi to
wszystko nie pasuje do wielkiego triumfu Malfoy’ów.
Dziewczyna potakująco pokręciła głową, po czym udała się ze
mną do sowiarni. Pogoda była wprost okropna. Jesienna mżawka ograniczała pole
widzenia i wprowadzała nieprzyjemny nastrój. Zaciągnęłam sweter prawie pod nos
i wlekąc za sobą kuzynkę, wybiegłam z głównych błoni do wieży, gdzie znajdywały
się ptaki. Wchodziłyśmy w milczeniu po schodach, dlatego zdołałyśmy usłyszeć
głosy niosące się po całym pomieszczeniu. Po chwili zorientowałyśmy się, że to
głosy przyjaciół Scorpiusa: Drake’a i Lucy. Skuliłyśmy się przy ścianie,
próbując zrozumieć sens ich rozmowy.
- Scorpius nie
wie, czego się spodziewać. Przecież jego ojciec obiecał, że nie będzie się
mieszał w żadne sprawy dobra publicznego. To oczywiste, po upadku Czarnego Pana
rodzina Malfoy’ów nie ma zbyt dobrej renomy. Scorpius nie jest taki jak Draco.
Nie chce odpowiadać za błędy ojca. Boi się zmian, które on chce wprowadzić. To
widać Lucy. – wyszeptał osiłek Scorpiusa.
- Dziwi mnie to, że Draco tak szybko zmienił zdanie i
postanowił kandydować. Nigdy nie brał udziału w potyczkach politycznych,
siedział w swoim Departamencie Spraw Podatkowych jak w norze. Skąd te głosy na
niego? Nie wiem, jednak jego rządy sprawią, że będzie nam lepiej. Wreszcie w
świecie magii zapanuje porządek, którego nie było od śmierci Voldemorta.
Zerkałyśmy na siebie z osłupieniem. Nie miałyśmy jednak czasu
na wymianę jakichkolwiek uwag, gdyż Ślizgoni zaczęli opuszczać szczyt wieży.
Szybko wyprostowałyśmy się, udając, że przed sekundą weszłyśmy do budynku.
Minęłyśmy Lucy i Drake’a , którzy patrzyli na nas wilkiem, jednak w ich oczach
widać było strach. Czyżby zdawali sobie sprawę, że słyszałyśmy ich rozmowę?
Wybazgrałyśmy list do rodziny, jednak, ze względów
bezpieczeństwa, nie zawarłyśmy w nim wszystkich nurtujących nas pytań. A
przecież tyle ich było. Pierwszy raz poczułam, że tęsknię za mamą i tatą, wiecznie
roześmianym wujkiem George’m, babcią Molly wciskającą nam jedzenie i całą
resztą rodziny. Przypięłyśmy kartkę do nóżki mojej sowy i jeszcze długo
wpatrywałyśmy się w okno, dopóki ptak nie zniknął za horyzontem.
Po pierwsze za krótko! Jak chcę więcej! Po drugie bardzo podobał mi się rozdział. Jestem ciekawa czemu Scorpius tak dziwnie się zachowuje. Nie cieszy się ze sukcesu ojca? Trochę to podejrzane. No cóż. Jestem ciekawa co będzie dalej. Po trzecie...wątek z Anją bardzo mi się podobał. Fred nie zwraca na nią uwagi, a szkoda.
OdpowiedzUsuńweasleyowie.blogspot.com
Coo?! Malfoy jednak wygrał? Spodziewałam się Harry'ego, ale nie ukrywam, że jestem mile zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję Anji, ale mimo to uważam, że nie nadaje się dla Fredzia ^^
Zmiany w Hogwarcie? Kolejny reżim, jak za czasów Dolores? Ciekawie będzie, tak sądzę.
Pozdrawiam :)
Malfoy Ministrem...będzie ciekawie xD
OdpowiedzUsuńStrasznie fajny rozdział,choć (zgadzam się z Weasleyową) troszkę za krótki,ale ja się na ten temat nie wypowiadam z wiadomych względów :D
Weny
Przepraszam, że wczesniej nie przeczytałam poprzedniego rozdziału.. ale jednak szkoła daje już popalić i nie mam zbyt wiele czasu ;/
OdpowiedzUsuńCo do 2 rozdziałów. szkoda, że Harryemu nie udało się zostać ministrem... Draco jak nic coś kombinuje i to za pewne jego sprawka, ze nagle ci co tak bardzo popierali Pottera zmienili zdanie. Scorpius widać , nie jest taki jak ojciec więc, moze uda mu się zaprzyjaxnic z Rose ? A no i szkoda mi Anji. Widać, jak bardzo podoba się jej Fred, ah spraw żeby on ją w końcu zauwazył, proszę *.*
recklessxrelentless
Nie ma sprawy :) Też jestem w liceum i wiem coś o tym :D
UsuńJa wiedziała, że wybierzesz Malfoya na ministra, bo twoje opowiadanie będzie się na tym polegało na walce dobra ze złem ;)
OdpowiedzUsuńZaintrygowało mnie to, że Scorpius nie chce odpowiadać za błędy ojca, to jest wielki plus ;)
Czekam na kolejną notkę
No jakoś mam problemy z komentami że dopiero teraz mogę.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie rewelacjami.
Malfoy Ministrem?
Czy ktoś kto go wybrał jest normalny?
Jestem w szoku ale mimo wszystko ciekawy pomysł.
Szkoda tylko że notka jest taka krótka.
p.s. chciałabym zaprosić tez na www.sobie-przeznaczeni.blogspot.com - całkiem inna historia lily i jamesa.
GODDAMN IT, Malfoy ministrem, no nie wierzę O.o Nie jestem w stanie skomentować niczego nowego, bo mnie to tak z nóg zwaliło normalnie 0.o
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, nowy rozdział na human-strain.blogspot.com :D
Jak już napomknęłam, proszę mi wybaczyć tak późne komentowanie rozdziału, w dodatku zdarzyło mi się opuścić poprzednie dwa, a niech to! Piekielna szkoła, przez którą w czasie tygodnia nie tyle co brak czasu, ale przede wszystkim zmęczenie króluje.
OdpowiedzUsuńAle wracając do tematu...
Jeśli chodzi o dwa poprzednie rozdziały, to już dowiadujemy się, że coś się święci nie tyle co z samym wyborem Ministra Magii, ale i Scorpiusem Malfoy'em, który, jak się w ostatnim rozdziale okazuje, wcale nie wydaje się być zadowolony z wyboru ojca na tak ważne stanowisko, a wręcz przeciwnie - to wzbudza w nim niepokój i pozbawia poczucia bezpieczeństwa. Podobnie jest z głównymi bohaterami, którzy nie wydają się być urzeczeni takim stanem rzeczy. Z jakiegoś powodu, naprawdę im współczuję, bo przecież Malfoy jako Minister Magii równa się globalne kłopoty, którym sprostać będzie trudno, zwłaszcza grupie takich "małolatów".
Z jednej strony jestem pozytywnie zaskoczona faktem, iż Scorpius chce umywać ręce od działań swojego ojca. To takie nietypowe w przypadku Malfoy'ów, ale nie działa na ich niekorzyść. Szczerze? Mam cichą nadzieję, że jednak nie zrobić z niego iście czystej i niewinnej postaci, bo co jak co, ale Malfoy swoje brudy zostawiać powinien, tak według mnie. Ale nie chce Ci narzucać swojej woli, a w życiu!
Już wiem czego zazdroszczę Rose - tak pokaźnego grona przyjaciół. Oby jej czyny nie doprowadziły do zniszczenia tak idealnych więzi przyjaźni. Albo, kto wie, może i kiedyś miłości?
Tacos rule,
hm, ten Scorpius to jakiś podejrzany jest i jestem strasznie ciekawa, dlaczego nie cieszy sie z sukcesu własnego ojca.. coś mi się jednak wydaje, ze pod rządami Draco zrobi sie takie zamieszanie, że jeszcze pożałują, że został ministrem...
OdpowiedzUsuńPrześliczne opisy, dogłębne, wciągające, urzekające. Powinnaś wplątywać ich więcej (wiem, że to nie zawsze jest proste), bo one są Twoją mocną stroną. Scorpius jest intrygujący, mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale dowiem się więcej na jego temat. Draco jak zwykle coś knuje, jak zwykle coś pewnie namiesza, w końcu inaczej nie byłby sobą. Za to jesteś straszliwie oryginalna, bo "kto o zdrowych zmysłach" (tylko bez jakiś użaleń, to coś na kształt komplementu, pozytywnie) wymyśliłby, że Malfoya wybrali na ministra. :))
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM SERDECZNIE
Malfoy ministrem? Tego się nie spodziewałam, ale już bardziej pasuje mi on na to stanowisko niż Harry, chociaż nie umiem powiedzieć, dlaczego. W każdym bądź razie coś tu jest nie w porządku, bo dużo niewyjaśnionych sytuacji... No i ciekawi mnie, jak nasz drogi Draco będzie się sprawdzał w tej nowej roli.
OdpowiedzUsuńLubię wykreowanego przez Ciebie Scorpiusa. Żyje swoim życiem, nie życiem ojca, za co chwała mu.
Pozdrawiam :)
Świetnie piszesz, swobodnie i ciepło. Szkoda tylko, że Malfoy został ministrem, ale z tego co pisałaś, może nie będzie tak źle. Scorpius wydaje się być inny, mam nadzieję, że się z Rose polubią.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wstawiasz w dialogi wielką literę. Ona jest przeznaczona tylko do listów.
Pozdrawiam.
Coś mi mówiło, że Malfoy będzie ministrem. Zdziwiło mnie, że tak szybko Scorpius stał się dziwny, myślałam, ze to przeciągniesz. po za tym, Lucy jak przyjaciółka Scorpiusa... Lucy to córka Percy'ego, więc będzie mi się mylić, z resztą jak i wszystkie dzieci gdy czytam o nich w opowiadaniu. A szczególnie kto jest na którym roku xd ogólnie jest okej, ale jakoś nie lubię Anji i mam nadzieję, że nie będzie z Fredem... może to ze względu na to, że jej imię źle mi się kojarzy, no ale nic na to nie poradzę. Czekam na nowe notki ;)
OdpowiedzUsuńMłode pokolenie, świetnie. Uwielbiam o nich czytać.
OdpowiedzUsuńScorpius jest taki jak jego ojciec. A Draco tak z tego wygląda, nic się zmienił. I do tego został ministrem. Ale coś tak myślę, że ktoś zdecydowanie zmusił Malfoya, aby kandydował.
Rozdział przeczytałem jednym tchem i bardzo mi się podobały. Czekam więc na więcej.
Pozdrawiam.
http://pieczecie--magii.blogspot.com/
Anja trochę mi przypomina Ginny, która także była bez pamięci zakochana w starszym chłopaku. Draco ministrem? Scorpius powinien się cieszyć, ale oczywiscie nie może być tak łatwo. uważam, że sie nie cieszy, bo ma inne zdanie niż ojciec. uważam, e draco został ministrem bo jego ojciec ma jakieś wpływy. czekam na nn :
OdpowiedzUsuńYay! Draco Ministrem! Moja buzia się cieszy^^
OdpowiedzUsuńOj Scorpius jest tak podobny do ojca, a jednak z pewnej strony, jest inny. Mam nadzieję, że zrozumiałaś^^
On i Rose, chyba się nie polubili:D
Pozdrawiam^^
omomomo. No wiec, tak jak wspominhałam w innej zakładce, masz boski szablon. zakochałam siew nim. Co do treści.. Bardzo łądnie piszesz, ale iz nei jestem zbytnio rozeznana w sprawie dotyczącej Harry'ego Potter'a .. to tezza bardzo nei rozumiem wszystkiego, co tu napisałaś. Wiesz.. No .. Nie ważne. Mozesz mnei informować o NN XDD . moze jakośzaczne rozkminiać, o co w tym chodzi < 3
OdpowiedzUsuń[ HAGGARD.blog.onet.pl ]
i gdzie tu sprawiedliwość? no coz tak musialo byc.
OdpowiedzUsuńnowość zapraszam ;)
karim-and-love-story.blogspot.com
a jak temat studiow, to temat obowiazkowy!:D
Na sposob-na-huncwota pojawił się nowy rozdział. Nie wiem, czy miałam Cię informować, więc usuń ten komentarz, jak chcesz. Przepraszam, ale jest małe zamieszanie, bo zgubiłam listę powiadamianych :D
OdpowiedzUsuńJak Draco mógł zostać ministrem? Rzeczywiście coś w tym Ministerstwie jest nie tak. Kto jak kto, ale Malfoy nie powinien być najważniejszą osobą w tak ważnej dla magii instytucji. Harry byłby najlepszym kandydatem i z pewnością za jego kadencji świat magiczny wiele by zyskał, a nie stracił. Nie wiadomo do czego doprowadzą rządy Draco. W końcu ma on zupełnie odmienne poglądy niż Ci, którzy zazwyczaj rządzili światem magii.
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że nie odbije się to na samym Scorpiusie, bo po jego reakcji widać, że dużo różni się od ojca. Ale zaraz, Draco też różnił się znacznie od Lucjusza. A więc mają to rodzinne. Tylko, że Draco całkowicie się nie przeciwstawił. A może Scorpius będzie tym, któremu uda się w końcu obalić stereotypy dotyczące Malfoy'ów?
Szkoda mi Anji. Ha, no cos takiego. Skąd ja to znam... No, ale cóż zrobić? Trzeba przełknąć to, że się nie podoba Fredowi i może nigdy nie spodoba i żyć dalej, a nie rozpamiętywać. Chyba najlepsza opcja :)